niedziela, 12 lipca 2009

Drumla

Oto drumla, zwana na Ukrainie drymbą, którą przywiozłam sobie z Kosowa. O technicznej stronie tego instrumentu nie będę się rozpisywać, bo w internecie pełno jest informacji na ten temat. Oddam jednak głos Marii Matios, która w "Słodkiej Darusi" tworzy chyba najpiękniejszy literacki opis drumli:

Drumle służyły nie tylko do grania, ale chyba były także jedynym źródłem utrzymania Iwana, a on sam – chyba jedynym mistrzem drumli na całą okolicę.
Ale nie można powiedzieć, żeby nawet tu, w górach, chętnie grano na drumlach, bo czasy jakieś jakieś takie nastały nie do radości: już rzadko słyszy się troistą muzykę, może trochę częściej trombitę. Na Iwanowe drumle był jednak popyt, i to większy niż na drumle tych nielicznych majstrów, którzy śmieli konkurować z Ćwiekową produkcją.
Ćwiekowe instrumenty kupowały a to szkoły, a to wiejskie kluby, w których co niedziela spotykały się tak zwane kapele drumlistów i zasuwały na drumlach jak na cymbałach.
Tutejszą egzotykę w postaci ubrań, pisanek, śpiewu i tańca, pokazywano od czasu do czasu w lokalnej telewizji, na festiwalach, czy też po prostu w czasie występów przed ważniakami. Więc tak czy inaczej zapotrzebowanie na drumle – choć niewielkie – było zawsze.
Ale nikt, nawet najwybitniejszy artysta, nie umie grać na drumli tak cudownie, jak zwykła Hucułka, rozanielona swą sekretną wiedzą i jawnym doświadczeniem.
Hucułka usiądzie sobie w zlanej słońcem trawie na wzgórzu czy pod smreczkiem – i świat jej nie obchodzi: przebiera palcami po drumli, i ani Pałacu Buckingham jej nie trzeba, ani męża, ani kochanka, ani gorzałki.
Białe owieczki pasą się na trawiastym kocu i dzwonkami podzwaniają, jakby dawały znaki z samego raju.
Syte konie strzygą uszami, a ogonami gzy przeganiają.
Srebrne od słońca jastrzębie szybują nad głowami.
Lekki wiaterek główkami traw kołysze.
Wszechogarniająca cisza wisi nad górami – dolinami.
I chce się albo umierać, albo śpiewać.
Hej.
Jeśli jakaś młódka woli drumlę od wrzeciona, wodzi oczami za Ćwiekową torbą bardziej niż za męskimi spodniami: i czeka aż Iwan rozłoży gdzieś na dworcu autobusowym czy pod parkanem nowe drumle.
Prawda, niektóre z młódek jakby trochę wstydzą się je tak po prostu kupować, więc niby najpierw pytają Iwana o noże, czy pilniki, ale ich oczy między żelaznym kramem zawsze szukają drumli – instrumentu, który swym kształtem przypomina dorodną kobietę.
Kto wie... może w drumli kobiety zawsze widziały siebie: obojętne i leniwe do czasu, aż weźmiesz je w ręce, a gdy już weźmiesz, to poczujesz takie soczyste pulsowanie i cienkie zawodzenie, że serce wypełni ci się i płaczem i śpiewem jednocześnie, i nie będziesz wiedział, gdzie noc, a gdzie słońce. Bo tylko ciało kobiety potrafi tak rozkosznie zadrżeć pod pieszczotą, jak drumla pod palcami...
A więc wiejskie młódki kupowały – jedna w tajemnicy, druga nie – Ćwiekowe drumle i niemal go po rękach całowały z radości, że mają zabawkę, podobną do nich samych...

Tłumaczenie oczywiście jest jeszcze przed wszelką redakcją, więc pewnie w ostatecznej wersji będzie wyglądał trochę inaczej.

A tak brzmi drumla:


Wideo pochodzi z portalu YouTube

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz