
Ostatnia niedziela lata minęła w Warszawie pod znakiem Street Party. Na Trakcie Królewskim ustawiły się stoiska chyba wszystkich, a jeśli nawet nie wszystkich, to na pewno bardzo wielu narodowości, których przedstawiciele zamieszkują Warszawę. I raptem okazało się, że nie jesteśmy ani mononarodowi, ani monoreligijni, co tak chętnie nam się wmawia i że przestrzeń publiczna wielkiego miasta może stać się miejscem, gdzie spotykają się i przecinają różne kultury, różne tradycje, gdzie rozbrzmiewają różne języki i unoszą się aromaty różnych kuchni.
Na zdjęciu obok stoisko ukraińskie. Można było na nim kupić ciekawe książki i przepiękne wyroby z
biseru. No, i oczywiście wsłuchać się w melodię
najpiękniejszego języka na świecie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz